Dwa i pół tysiąca kilometrów – tyle mniej więcej liczy sobie odległość w linii prostej między południowo-wschodnim wybrzeżem Islandii a północno-zachodnią granicą Austrii. Zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach i zarazem dająca pole do spontaniczności islandzka objazdówka, za sprawą horrendalnych sanitarnych obostrzeń, nakładających na przyjezdnych obowiązek odbycia pięciodniowej kwarantanny okraszonej klamrą kompozycyjną podwójnego testu koronawirusowego,
Było niedzielne przedpołudnie, rozregulowany kogut naszych gospodarzy obwieścił siedemnaście minut po dziewiątej, a ulice Gattendorfu nadal przypominały krajobraz po, nomen omen, epidemiczny. Pewne nadzieje na zaludnienie tej niewielkiej mieścinki zwiastowało samochodowe zgromadzenie pod centralnie położonym kościołem. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby te trzy pojazdy na krzyż sprzed domostw na kościelny parking przestawiły duchy, a obwieszczające
Jakież to było dziwne uczucie zobaczyć ludzi na korytarzach hostelu sHome Graz. Poprzedniego dnia w energooszczędnym półmroku i bez absolutnie żadnych świadków (poza ewentualnie kamerami monitoringu) rozgrywała się tu przecież akcja tajnej operacji, w ramach której dwoje agentów obezwładniło automat do napojów i dokonało przywłaszczenia siedmiu patyczków do kawy… Tymczasem rano onieśmielił nas widok aż
Przeraźliwie octowa sałatka bulgurowa pochłaniana opatentowanym w Grazie modelem sztućca powstającego ze złączenia drewnianych patyczków do kawy śmiało mogłaby wzbudzać poranną atmosferę podłości, jednak nie w tak znakomitych okolicznościach, jak pokój w „Hotelu Sztuki” Fuchspalast w Sankt Veit an der Glan! W przestrzeni, w której o idealną krzywiznę łóżkowego zagłówka zadbano chyba nawet bardziej niż o dźwiękoszczelność i żabkoprzepustowość
Obudziwszy się w samiusieńkim centrum Villach, zgrzeszylibyśmy ciężko, zanosząc bagaże do samochodu z klapkami na oczach. Czwarty poranek w Austrii zaplanował się więc wczorajszym wyborem noclegu. Villach Drugie pod względem liczby ludności (i ostatnie na poważnie liczące się w tej kategorii) miasto w Karyntii przyrównać można do Ełku – urbanistyczne podobieństwo już na pierwszy rzut oka jest przecież druzgocące
Nie tylko wczorajsza kolacja, na którą zdążyliśmy tuż przed zamknięciem restauracji, lecz także śniadanie w Berghotel Malta stanowiło dla nas nieprzeciętne przeżycie estetyczno-smakowe. Podczas, gdy za oknem budził się do życia alpejski krajobraz, nasze zaspane kubki smakowe stopniowo ożywiała austriacka specjalność śniadaniowa: wyśmienite croissanty z czekoladowym nadzieniem oraz obłędne jagodowe mufinki, a wszystko to przyniesione wprost do stolika przez reżim
Recent Comments