Nocleg w Seulu: Hostel Myeongdong Eco House - zdjęcie tytułowe

Nocleg w Seulu: Hostel Myeongdong Eco House

Azja, Korea Południowa, Seul mar 24, 2023

Seulska „poddzielnica” Myeongdong (albo jeszcze zawilej: dzielnica drugiego stopnia, czyli dong, stanowiąca dodatkowe rozdrobnienie głównego podziału administracyjnego miasta odbywającego się w oparciu o obszary zwane gu) to istne zagłębie turystyczne. Choć w 2015 roku koreańskie ministerstwo kultury, sportu i turystyki przyznało jej ostatnią lokatę na podium najchętniej odwiedzanych przez turystów miejsc w Seulu (za targiem Dongdaemun i pałacami królewskimi), moim zdaniem nie jest atrakcją samą w sobie. Jako handlowo‑usługowa mekka dysponuje jednak przekonującą bazą noclegową i to właśnie z jej powodu się tu znalazłem. 

Metro = sukces

Podstawową zaletą hostelu Myeongdong Eco House jest niewątpliwie lokalizacja – rzut walizką od wyjścia numer 2 ze stacji metra o kompletnie niespodziewanej nazwie Myeongdong. Nie dość więc, że te zbiorkomowe wytyczne łatwo zapamiętać, to jeszcze do przejścia jest naprawdę zaledwie około stu metrów. 

A w Seulu bezpośrednia łączność z jedną z dziewięciu podstawowych – tradycyjnie numerowanych lub czternastu „uzupełniających” linii metra oznacza wygraną. Choć więc w podziemnej (i nierzadko także naziemnej) kolejce spędzić można międzymiastowy z polskiej perspektywy dystans czasowy, najskuteczniej łączy ona główne punkty seulskiej aglomeracji (oraz niezamierzenie także ludzi, naruszając w godzinach szczytu ich wzajemne strefy komfortu w zakresie zbliżeń fizycznych).

Nocleg w Seulu: Hostel Myeongdong Eco House - zdjęcie 1
„Happy Merry Ch(ristmas – dopisek jednoosobowej redakcji)” – tak wszechstronnych anglojęzycznych życzeń świątecznych, jak od elewacji hostelu Eco House, nie dostałem nigdy w grudniu, a co dopiero w marcu.

Śmiercionośna czwórka

Schodowa podróż na piąte piętro okazała się znacznie krótsza, niż by to wynikało z przewidywań rzadko ujawniającego się we mnie wewnętrznego pakera, który widocznie przygotowywał się mentalnie na wielostopniową podróż z walizką. Nie dość, że Koreańczycy, zamiast od zera, kondygnacje liczą od jedynki, to jeszcze zdarza im się – wprawdzie nie tak często, jak Japończykom – pominąć czwórkę (cyfrę cztery wymawia się bowiem podobnie, jak „śmierć” w języku chińskim). Po „naszemu” tak naprawdę mieszkałem więc na piętrze trzecim.

Skarpetkowy szacunek

Myeongdongski Eco‑nocleg był moją pierwszą stycznością z koreańskim mieszkalnictwem i przy tym całkiem reprezentatywną już od samego progu. Częstym (żeby nie powiedzieć: obowiązkowym) elementem konstrukcyjnym każdego tutejszego domostwa, z hostelowymi pokojami włącznie, jest bowiem obuwniczy przedsionek, w którym bezwzględnie dokonuje się wymiana zewnętrznych butów na miło otulające stópki domowe kapcioszki

Zdjęcie obuwia to urastający wręcz do miana motywu filmowego (z tego miejsca polecam Waszym wieczorom netflixowy serial „Chwała”) wyraz dobrego wychowania oraz szacunku dla gospodarzy. Z drugiej jednak strony, paradowanie na bosaka, szczególnie zważywszy na koreański podłogowy tryb życia, również nie jest dobrze widziane. Na ratunek przychodzą więc skarpetki – na tym gruncie polski duet sandały plus lans na dzielni zapewniające frotte skiety prosto z Żuka może więc uchodzić za wyraz ponadprzeciętnej zapobiegliwości i świadomości międzykulturowej.

Dopiero w kolejnych miejscach noclegowych przekonałem się, że obecność na wyposażeniu mojego eco‑pokoju dość znoszonych przez poprzednich gości wsuwanych bamboszy nie ma wiele wspólnego z próbą zmniejszenia śladu węglowego odciśniętego na sercu Matki Ziemi produkcją i transportem zafoliowanych, jednorazowych kapci hotelowych. Domowe papucie to po prostu stały element pokojowego inwentarza, podobnie zresztą jak łazienkowe klapki.

Łazienkobrodzik

Nocleg w Seulu: Hostel Myeongdong Eco House - zdjęcie 2
Nocleg w Seulu: Hostel Myeongdong Eco House - zdjęcie 3
Nocleg w Seulu: Hostel Myeongdong Eco House - zdjęcie 2 Nocleg w Seulu: Hostel Myeongdong Eco House - zdjęcie 3

To, co widać na powyższych zdjęciach jest i zarazem nie jest kabiną prysznicową. Koreoentuzjaści zobaczą na nich w pełni wyposażoną łazienkę, rozsądnie rozporządzającą przestrzenią mieszkalną za sprawą podpięcia prysznica do umywalkowej wylewki. Powstaje w tej sposób całołazienkowy pokój kąpielowy, oferujący dodatkowo pozycję premium – siedzącą na sedesie (o ile sznura starczy), a także poranne budzenie, jeśli – biorąc wieczorną kąpiel poprzedniego wieczora – zapomni się przełączyć wylot wody z powrotem na kran (tak, zdarzyło mi się).

Sceptycy natomiast wzdrygną się pewnie na samą myśl o zaciekach stanowiących niewątpliwie efekt uboczny tańca ze słuchawką prysznicową między umywalką a ubikacją, oraz o wiecznie mokrej posadzce, na którą odpowiedzią są właśnie gumowe klapki, uzupełniające podomową ofertę obuwniczą.

Nocleg w Seulu: Hostel Myeongdong Eco House - zdjęcie 4
Na kąpielowej półeczce (a więc na klozetowej spłuczce) czekał na żel do ciała marki LG, której produkty w Polsce spotkamy raczej w MediaMarkcie, niż w Rossmannie. To pierwsze i bynajmniej nie ostatnie moje zetknięcie z wszechstronnością koreańskich czeboli.

Minimalizm

Skoro o minimalizmie będzie teraz mowa (jakby do tej pory nie było, prawda?), to i tytuł przydałby się minimalistyczny – jedno słowo więc w zupełności wystarczy. Podobnie, jak złożony w kącie pokoju matomaterac w charakterze łóżka. Powszechnemu w dalekowschodniej Azji parterowemu spaniu na futonie w Korei często asystuje uwspółcześniona wersja tradycyjnego systemu ogrzewania podłogowego (ondol).

Nocleg w Seulu: Hostel Myeongdong Eco House - zdjęcie 5
Jeżeli miałbym namalować obraz pod tytułem „Minimalizm”, wyglądałby on właśnie tak.

Odgórnie narzucona temperatura podłogowej patelni zdolna jest jednak doprowadzić izolowaną od niej ledwie cienką futonową warstwą jednostkę do potnego skwierczenia. O ile więc nie kwestionuję ewentualnych zasług tak zwanego „spania na twardym” w dziedzinie przedłużenia kręgosłupowej bezawaryjności, o tyle nadmiernie filtrujące wodę organizmy zdolne są zamienić futon w łóżko wodne, a sen w sesję na pływalni (trochę to oczywiście podkoloryzowane, ale – mówię tu za siebie – naprawdę nieprzesadnie).

Śniadanie kont…

W cenie pobytu skryło się jeszcze śniadanie, a że również minimalistyczne ono było, to się właśnie skryło. Do jego opisu nie pasowałoby chyba nawet hotelarskie słowo wytrych – „kontynentalne”, a co najwyżej, powiedzmy fragment „kont…”. 

Niechaj jednak nie zabrzmię Wam jednak, jak pan maruda, niszczyciel dobrej zabawy, pogromca uśmiechów dzieci. Serwowane każdego ranka w kameralnej piwniczce budynku trio: tost, jajko i dżem o smaku cukru (lub nawet kwartet, jeśli uwzględnić multiplikację poszczególnych jego elementów, która realizowała się w obrębie pieczywa, serwowanego standardowo w liczbie dwóch kromek) zdolne było zapewnić dawno zapomnianą dziecięcą radość. A dodatkowo, jak głosiła zawieszona pod telewizorem nadającym najczęściej jakieś k‑popowe teledyski, dla chętnych przewidziana została nawet dokładka tostów.

macbook

Nocleg po koreańsku

Europejsko‑azjatyckie różnice kulturowe okazały się całkiem płodnym źródłem postogennej inspiracji także na gruncie usług noclegowych. Hostel Myeongdong Eco House zapamiętam jako przyjazne turystom zagranicznym miejsce wtajemniczenia w realia koreańskiej codzienności.

Źródła

  • https://english.visitseoul.net/tours/Seoul–City-at-Night_/22063?curPage=8
  • http://mdecoguest.com
  • http://seoulmetro.co.kr/en/cyberStation.do
  • https://wloczykij.org/blog/2016/10/20/atak-morderczych-wentylatorow/