Na krawężniku oddzielającym chodnik od wielopasmowej jezdni namalowano pokaźną gamę numerów autobusów. Na tym przystanku, z którego odjeżdżało sporo linii podmiejskich (czy – zważywszy na rozmiary Seulu – powinienem określać je dalekobieżnymi?), przeważały kierunki czterocyfrowe. Niekiedy towarzyszyły im też symbole literowe, szczęśliwie zaczerpnięte z alfabetu łacińskiego. Nawet jeśli – jako Europejczyk (a więc – z azjatyckiej perspektywy – barbarzyńca) – nie domyśliłbym się, jaki zamysł krył się za rozmieszczonymi w równych odległościach od siebie poziomymi tabliczkami, z bezsłowną pomocą przyszła mi kolejka pasażerów ustawiona prostopadle do ruchu pojazdów za sygnaturą M6045. Odebrawszy cenną lekcję ludzkiej samoorganizacji, posłusznie stanąłem przy krawężniku za numerem 3000, by po chwili, przed czubkami moich butów, z zegarmistrzowską (a może jednak koreańską?) precyzją, zahamowały przednie drzwi wejściowe wraz z pozostałymi elementami wyposażenia pojazdu, który zawiózł mnie do Suwonu.
Jakie atrakcje skrywa koreański Radom?
W południowokoreańskiej skali aglomeracyjnej, ponadmilionowy Suwon, nie jest wcale dużym miastem. Pod względem liczby ludności mógłby być… odpowiednikiem Radomia. Czy powinienem wytłumaczyć się z tej radomiofobii?
Uwierzcie mi, naprawdę nie mam nic do Radomia! No dobrze, przyznaję, że szukając na mapie Polski niezbyt dużego miasta, pasującego do powyższego porównania, w pierwszej kolejności przejrzałem listę miejsc, których wątpliwa sława zdążyła się już bujnie zakorzenić w nadwiślańskiej ziemi. A czy znalazłby się ktoś (oczywiście niefigurujący w radomskich statystykach urodzeń), kto podważyłby grand prix perły południowego Mazowsza w tym zestawieniu i w związku z tym jej niezwykłą zdolność przydawania ironicznej poetyckości tak słowu pisanemu, jak i mówionemu?
Aby zachować bezstronność, ułożyłem nawet ludnościową proporcję, zestawiającą liczbę mieszkańców par Radom-Warszawa oraz Suwon-Seul. Wynik niechybnie zakrawał wręcz o proporcjonalność prostą! Skoro więc wszyscy już jesteśmy zgodni, co do suwońsko-radomskich powiązań, z czystym sumieniem możemy poszukać atrakcji południowokoreańskiego Radomia. Na pierwszy plan wysuwa się duet: twierdza Hwaseong i pałac Hwaseong Haenggung.
Ikoniczny i memiczny Marnypopis wpisał się do rodzimego wydania popkultury, naznaczonym niepodważalną wręcz logiką twierdzeniem, zgodnie z którym „bez pałacu… nie ma pałacu”. Jego niewątpliwą mądrość, na potrzeby Suwonu, przekształciłbym do postaci: „bez pałacu nie ma twierdzy, a bez twierdzy nie ma pałacu” – to bowiem dwa immanentnie na płaszczyźnie historycznej zrośnięte ze sobą zabytki, z których warto ułożyć obowiązkową suwońską diadę o nienarzuconej odgórnie kolejności odwiedzin.
Twierdza Hwaseong
Widowiskowy spacer po murach obronnych
Pałac Hwaseong Haenggung
Zaplecze Seulu z mroczną historią w tle
Ale jak to tak na głodniaka?
Ogarnięcie podstawowego wymiaru kuwety suwońskich atrakcji turystycznych powinno zająć około pół dnia, a to oznacza, że w międzyczasie przypada pora co najmniej jednego posiłku. Aby zachować jako taką poprawność żywieniową, zacznę od polecajki restauracyjnej, choć nie ustrzegłem się także przed deserem. Wprawdzie odległość między poniższymi kafelkami jest doprawdy iluzoryczna, jednak powoduje mną nieśmiała nadzieja, że ich symboliczna kolejność zostanie przez ewentualnych dietetyków doceniona.
Oba lokale położone są w bardzo bliskim sąsiedztwie twierdzy Hwaseong – zboczenie z murów w ich kierunku raczej nie ucieszy więc aplikacji mierzącej dzienną liczbę kroków, ale za to nie uszczupli nadto zasobów czasowych wyasygnowanych na zwiedzanie Suwonu.
Restauracja Boyoung Mandoo
Plapla
Piekarnia Dal Bodre
Słodkie miejsce słodkich ludzi
Polireligia na deser
Wszystkie suwońskie must have’y zaliczone – Karol usatysfakcjonowany i do tego Karol najedzony. Nic więc dziwnego, że załączył się tryb Karola eksploratora, który w ramach deseru po deserze trafił do dwóch sakralnych budowli, należących do zastępczego składu suwońskich atrakcji: buddyjskiej świątyni Daeseungwon oraz kościoła protestanckiego Jongno. Niewiele brakowało, a w drugiej z nich doznałbym nawrócenia za sprawą koreańskiego pastora!
Świątynia buddyjska Daeseungwon
Plapla
Kościół protestancki Jongno
Zwykła świątynia niezwykłej życzliwości
Podsumowanie
Plapla
Źródła
- https://guidetoiceland.is/pl/wszystko-co-najlepsze-na-islandii/top-9-wycieczek-objazdowych
- https://tour.is/news/what-is-the-golden-circle-in-iceland