Atrakcje w Suwonie: Kościół protestancki Jongno - zdjęcie tytułowe

Atrakcje w Suwonie: Kościół protestancki Jongno

Azja, Korea Południowa, Suwon mar 28, 2023

W południowokoreańskim kociołku religijnym każda świątynia wydawała mi się ciekawa i warta eksploracji. Kompletnie nie zdziwiło mnie więc, gdy ofiarą mojej uwagi padł niepozorny budynek protestanckiego kościoła Jongno, położony tuż przy głównym placu historycznego Suwonu, który – w moim najlepszym tłumaczeniowym wydaniu – nazywa się po prostu placem pałacowym.

Lista obecności wypełniana uśmiechem

Owalny kształt dwóch witraży, zatopionych w fasadzie symetrycznie względem wejścia, przywodził na myśl wielkie, wszechwidzące ślepia, przed którymi nie ukryje się żaden grzech rodzaju ludzkiego. Za szklanymi drzwiami, które mimo przeszywającego witrażowego powitania odważyłem się przekroczyć, zastałem serię tablic stanowiących coś w rodzaju zwrot kościoła ku najmłodszym – zakładam, że rozrysowane na nich tabelki, uzupełniane roześmianymi, kolorowymi naklejkami to atrakcyjniejsza forma listy obecności

Atrakcje w Suwonie: Kościół protestancki Jongno - zdjęcie 1
Atrakcje w Suwonie: Kościół protestancki Jongno - zdjęcie 2
Atrakcje w Suwonie: Kościół protestancki Jongno - zdjęcie 3
Atrakcje w Suwonie: Kościół protestancki Jongno - zdjęcie 1 Atrakcje w Suwonie: Kościół protestancki Jongno - zdjęcie 2 Atrakcje w Suwonie: Kościół protestancki Jongno - zdjęcie 3

Za ścianą młodocianej sławy lub niesławy znajdowały się zaś… biura, utwierdzające mnie w tym, jak wyraźne jest biznesowe oblicze instytucji religijnych w Korei. Pomimo iż drzwi do poszczególnych pomieszczeń były szklane, nikt nie przejmował się obco wyglądającą postacią niepewnie przemierzającą niezbyt dobrze oświetlony korytarz. W zaułku, do którego nie podążył już za mną żaden promień światła, powziąłem jednak odwrót, uznawszy, że główna sala modlitewna musiała najwyraźniej znajdować się na wyższym poziomie.

Tonące w półmroku schody nie wzbudziły przekonania, że podejmowany przeze mnie czyn dałoby się zaklasyfikować jako moralnie nieszkodliwy. Znajdujące się na pierwszym piętrze dwuskrzydłowe drzwi, które argumentacja wielkościowa kazała zinterpretować jako główne, niestety okazały się zamknięte. Czy oznaczało to porzucenie planu spenetrowania wnętrza kościoła, który z niewiadomych przyczyn zacząłem traktować ambicjonalnie? Bynajmniej!

Jak nie drzwiami to… kawiarenką

Przykościelna kawiarenka, zapewne należąca do całego wyznaniowego biznesplanu, pękała w szwach, co – założywszy, że wierni przyjęli wyższość Boga nad kapuczyną – świadczyło o niedawnym zakończeniu nabożeństwa. Choć był to jeden z tych przypadków, gdy język angielski ani o milimetr nie skruszył muru polsko‑koreańskiej bariery językowej, sprzedawczyni odczytała gest rąk złożonych do modlitwy jako chęć zajrzenia do sali modlitewnej. Bez wahania porzuciła stanowisko pracy, by zaprowadzić mnie niemal do samego ołtarza. Potem niepostrzeżenie się ulotniła, zostawiając mnie sam na sam z pustymi ławami i – jak zapewne przypuszczała – absolutem, z którym zamierzałem się w tej przestrzeni skomunikować. 

„Kościół, jak każdy inny” – ledwo zdążyłem podsumować w myślach, czyniąc sobie przy tym wyrzuty z powodu nieopatrznego uruchomienia koreańskiej machiny uczynności, a do wnętrza zawitał pastor z naręczem ulotek. Choć po angielsku był równie biegły, jak pracownica kawiarni, która zapewne przekazała mu wieści o zbłąkanej owieczce, z zaczerpniętą z nieznanego mi źródła nadzieją przystąpił do ewangelizacji

macbook

Nawrócenie na życzenie

Choć na cud nawrócenia się nie zanosiło, życzliwość i otwartość, z jakimi duchowny potraktował przypadkowego gościa, zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Sam kościół nie przedstawia większej wartości turystycznej, a jednak stał się katalizatorem wspomnień o tamtym wydarzeniu i w tej właśnie roli zyskał status następnego przystanku.

Źródła

  • https://facebook.com/SJMC0312516156
  • http://sjmc.or.kr/