Atrakcje na południowym wybrzeżu: Wodospad Seljalandsfoss

Nie macie jeszcze dość wodospadów?… Ach, no tak. Zapomniałem, że nie mam możliwości poznania Waszej odpowiedzi przed opublikowaniem wpisu. Uznam więc, że przełknięcie jeszcze jeden. Obiecuję, że to już ostatni (przynajmniej do czasu mojego ewentualnego powrotu na Islandię). Naprawdę szkoda byłoby go pominąć. Seljalandsfoss wraz ze Skógafossem tworzą niemal nierozłączny (dzieli je zaledwie 30 kilometrów) wodospadzi duet na południowym wybrzeżu Krainy Ognia i Lodu.

Jest już ciemno, ale zdjęcie jedno… 

…wypadałoby zrobić nawet pomimo tego, że do około sześćdziesięciometrowej kaskady dotarłem już po zachodzie słońca. Tamtego pamiętnego dnia słoneczne okienko transferowe otworzyło się zaledwie na nieco ponad sześć godzin. Czy stanowiło to przeszkodę w spotkaniu z wodospadem? Bynajmniej. Nocna schadzka z Seljalandsfossem okazała się jednak niezwykle odporna na moje paparazzistyczne zakusy.

Uwierzycie mi na słowo, że nawet po zmroku Seljalandsfoss robi wrażenie?

Wodospadowy zawrót głowy

Być może kojarzycie dość chwytliwe hasełko głoszące, że jest na Islandii pewien wodospad, który można obejść dookoła. Mowa w nim właśnie o Seljalandsfossie, a widok ze szlaku biegnącego wzdłuż skalnej ściany, która w większości wodospadowych przypadków stanowi co najwyżej tło zdjęciowe, jest oszałamiający. Podobno. Niestety zimą – z uwagi na oblodzenie ścieżki – wodospad był „zamknięty”, a wszechogarniające ciemności, przekonały mnie, by tym razem nie podważać zakazowo‑nakazowej teorii.

Sprzedać Krainę Wodospadów Justinowi Bieberowi

Długa i trudna do wymówienia nazwa wodospadu, rozłożona na znaczeniowe czynniki pierwsze brzmiałaby następująco: Sprzedawcy Kraina Wodospad. Wydawać by się mogło, że rzeczowniki te pochodzą z tej części ciała, na której się siada, i brak między nimi choćby najwątlejszej niteczki logicznego połączenia. Moja próba językowego ich spojenia zmuszona była posłużyć się więc gafrem i drutem, a efekt końcowy i tak jest co najwyżej mierny: Sprzedawcy Z Krainy Wodospadów… a może Sprzedanie Krainy Wodospadów… Tylko kto chciałby sprzedawać islandzkie wodospady? I komu? Tym dwupytaniem retorycznym chciałbym przyznać, że nie natknąłem się na wyjaśnienie tej absurdalnej nazwy. 

W tym momencie z pomocą przyszła mi popkultura, sugerująca całkowite odrzucenie wątków sprzedażowych na rzecz… Wodospadu Justina Biebera, który w teledysku do piosenki „I’ll Show You” skakał, niczym tatrzańska kozica, właśnie na przedpolu Seljalandsfossu. Obejrzenie całego klipu, w celu zweryfikowania tych tabloidowych doniesień, okazało się dla mnie dużym wyzwaniem poznawczym. Zdecydowanie preferuję Islandię bez kozic: ani tych tatrzańskich, ani amerykańskich.

My się jeszcze zobaczymy!

Karmiąc się wygłodniałym niedosytem, mam dla Was dwie niezbyt odkrywcze rekomendacje odnośnie odwiedzin Seljalandsfossu. Najlepiej zróbcie to latem i za dnia. No chyba, że – tak jak ja – nie macie wyboru. Wtedy zróbcie to ponad wszystko, choćby tylko po to, żeby narobić sobie smaka i honorowo przyznać, że jeszcze kiedyś tu wrócicie.