Tak – to on! Prawdziwy islandzki celebryta urzekający swym wizerunkiem na Instagramie i okładkach katalogów biur podróży. Kto nie ma zdjęcia Skókafossu (lub ze Skógafossem – w zależności od upodobań), nie był na Islandii… No może nieco przesadziłem, wszak znajduje się on ponad 150 kilometrów od Rejkiawiku.
Słońce sio!
To jeden z potężniejszych dowodów na skuteczność kooperacji wodno‑grawitacyjnej na całej wyspie. Wywindowana na wysokość około 60 metrów, szeroka wodna kurtyna osiąga parter z niemałym hukiem, a rozbryzgująca się przy tym po okolicy, mroźna zimową porą mgiełka, przy odrobinie szczęścia, staje się dla promieni słonecznych tęczowym tłem projekcyjnym.
Aby wodna kurtyna przerodziła się w ekran rozszczepiający promienie słoneczne, niewątpliwie niezbędne są same promienie słoneczne, o które – w warunkach całkowitego zachmurzenia – było tamtego mrocznego poranka niezwykle trudno. Moim skromnym zdaniem, brak tęczy był jednak wyłącznie z korzyścią dla tej tajemniczej scenerii.
Czy ktoś mógłby w końcu odnaleźć ten skarb?
Zgodnie z lokalnym podaniem – to już serio robi się nudne – głębiny wodospadu Skógafoss skrywają – nawet nie będę próbował udawać zaskoczenia – skrzynię pełną skarbów. Dowodem rzeczowym w tej sprawie miałby być pierścień eksponowany w muzeum w pobliskiej wiosce Skógasafn. Jedyny weryfikowalny wycinek tej historiii kończy się jednak wraz z poprzednim zdaniem, lokującym w muzealnym inwentarzu jakiś pierścień. Jego rzekome pochodzenie zaparkowało zaś gdzieś w świecie fantasy.
Ów pierścień faktyczno‑fantastycznej niezgody miał stanowić ucho kufra ukrytego przed laty przez jednego z pierwszych wikińskich osadników na wyspie. W tym miejscu następuje epizod dość rzadko spotykany w bajkach o skarbach: kosztowności zostały odnalezione… I to tyle? Nic bardziej mylnego – ach te zwroty akcji w gniotowatych legendach. Szczęśliwcy, którzy wypatrzyli skrzynię w wodnej toni, odebrali przyspieszoną lekcję o znaczeniu zwrotu: tak blisko i tak daleko. Pierścieniowy uchwyt pociągnęli na tyle mocno, że aż oderwali go od tej bardziej drogocennej reszty, grzebiąc ją w mule – jak dotąd – niezwykle skutecznie.
Być może lokalizację skarbu skłonne byłyby podpowiedzieć kolorowe pasma rozchodzące się w wodnych rozbryzgach, jako że to właśnie na końcu tęczy – tym razem już według ogólnoświatowych podań – ma skrywać sie garnek ze złotem. Pomimo tej wskazówki, nikomu nie udało się jednak wzbogacić kosztem świętej (?) pamięci wikinga (pomijam kwestię dochodów z turystyki, napędzanej po części także takimi przypowiastkami).
Leśny Wodospad?!
Jako, że skógurI oznacza las, a foss – wodospad, imię Skókafoss można by przetłumaczyć jako Leśny Wodospad. Szybki rzut oka na okolicę podpowiada jednak, że tą drogą interpretacyjną podążać nie warto. Chociaż – wedle islandzkich standardów lesistości – składający się choćby z trzech drzew zagajnik, należałoby już tytułować lasem, tutaj ciężko nawet o metr kwadratowy krzewiastych zarośli. Istnieją jednak pewne historyczne przesłanki, by przypuszczać, że tereny te wykazywały się niegdyś nieco większym, aniżeli zerowe, zalesieniem.
Wybaczmy…
Ponieważ Skókafoss – mimo swej wielkościowej potęgi – wydaje się nie mieć najmniejszego wpływu na to, jakie nadano mu imię, apeluję: nie obrażajmy się nań z powodu tego nazewniczego psikusa. Zamiast tego odwiedźmy, otoczmy empatią, przytulmy mentalnie, zróbmy pamiątkowe zdjęcie, a potem wyślijmy je rodzinie i znajomym – z dużym prawdopodobieństwem pozazdroszczą takiego wyjątkowego spotkania.
Źródła
- https://guidetoiceland.is/connect-with-locals/regina/a-winter-visit-to-the-south-coast-of-iceland-all-the-way-to-joekulsarlon-glacial-lagoon
- https://guidetoiceland.is/connect-with-locals/regina/the-beautiful-skogafoss-waterfall-and-the-legend-of-the-treasure-chest
- https://guidetoiceland.is/connect-with-locals/regina/the-beautiful-waterfalls-of-south-iceland
- https://guidetoiceland.is/travel-iceland/drive/skogafoss
- https://world-of-waterfalls.com/waterfalls/iceland-skogafoss/