To właśnie z nim jako pierwszym mają styczność wszyscy turyści docierający na Islandię drogą powietrzną. Choć jedyne międzynarodowe lotnisko Krainy Ognia i Lodu w siatkach połączeń linii lotniczych przypisywane jest najczęściej Rejkiawikowi, jego kod IATA: KEF obnaża całą prawdę. Położony na południowo‑zachodnim skraju półwyspu Keflavík od islandzkiej stolicy dzieli około 50 kilometrów i jakieś 240 złotych – tyle bowiem kosztuje obustronny bilet do autobusu transferowego.
Skazany na Keflavík
Ponieważ godziny odjazdów tak zwanego Flybusa są powiązane z rozkładem przylotów na keflavíckie lotnisko, mało kto zastanawia się nad losami mieściny, która przygarnęła je administracyjnie, obdarzając co najwyżej przelotnym spojrzeniem stojące przed terminalem wielkie stalowe jajo, z którego – zdaniem twórcy, Magnúsa Tómassona – zamiast pisklaka, wykluwa się odrzutowiec. Bliższe spotkanie z peryferiami Keflavíku mają szansę zaliczyć przede wszystkim turyści wynajmujący samochody, jako że to właśnie tutaj znajduje się większość wypożyczalni.
Ponieważ koszty jednoosobowego zmotoryzowania się nie są zbyt sprzyjające, nawet nie będę udawał, że przejął mnie keflavícki układ urbanistyczny oraz nadoceaniczna promenada. Siłą zmusiła mnie do tego kilkugodzinna przesiadka w drodze powrotnej z Grenlandii – za krótka, by po raz trzeci w życiu wybrać się do Rejkiawiku i za długa, by zmarnować ją w hali odlotów.
I wiecie co? Pomimo tego, że wszelkie ewentualne atrakcje – z uwagi na późnopopołudniową porę – nie doczekały z godzinami otwarcia do mojego przyjazdu, nie żałuję keflavíckiego spaceru. Były klify, dzikie rzeźby, polskie akcenty, wieża Eiffla z twistem (dosłownym), a nawet miniurbex.
Dodatkowo, osiągniecie poziomu wtajemniczenia „Keflavík” – w przypadku potencjalnego powrotu na Islandię – umożliwi mi obalenie flybusowego monopolu na lotniskowe transfery. Okazało się bowiem, że ruszający spod lotniska miejski autobus linii 55, przejechawszy przez keflavíckie centrum, kończy swój bieg na głównym rejkiawickim dworcu autobusowym, a więc dokładnie tam, gdzie jego droższy konkurent. Trasa jest wprawdzie okrężnie‑krajoznawcza, ale nie dość, że w znacznie niższej cenie – regularnego biletu lokalnej komunikacji miejskiej (czyli kilkanastu złotych), to jeszcze pokonamy nią kilka kilometrów więcej.
Świątynia turyzmu
Z keflavíckiego lotniska do jednej z najpopularniejszych atrakcji turystycznych Islandii – słynnych term Blue Lagoon – jest dwa razy bliżej niż z Rejkiawiku. Nic więc dziwnego, że turyści niekiedy traktują je jako przedlotniskowe czekadełko. Nie jest to jedyny tego typu przybytek na Islandii, ale ten z pewnością został najdotkliwiej naznaczony brzemieniem turyzmu. Postanowiłem osobiście zbadać tego skutki.
Baseny termalne Blue Lagoon
Relaks w okolicznościach, które jedni pokochają, a inni znienawidzą
Raz na lawie, raz pod lawą
Półwysep Reykjanes, jak zresztą sporą część terytorium Islandii, nakrywa lawowa kołderka związana z wciąż żywymi tradycjami wulkanicznymi. Ostatnimi czasy szczególnie aktywnie pielęgnuje je wulkan Fagradalsfjall, zaszczycający turystów efuzywnymi erupcjami w roku 2021, 2022 oraz 2023.
Wulkan i pole lawowe Fagradalsfjall
Otwarte pokazy lawowe
Otwarte pokazy lawowe
A w nieco starsze produkty lawowe dosłownie zagłębić się można w północnej części półwyspu.
Tunel lawowy Raufarhólshellir
Podłużna jaskinia powstała w wyniku erupcji wulkanu
Grzech nie skorzystać
Wachlarz geologicznych osobliwości Półwyspu Reykjanes rozpostarty jest naprawdę szeroko. Dzięki stosunkowo niedużej odległości od Rejkiawiku oraz bogatej ofercie wycieczek jednodniowych – są one łatwo dostępne także dla niezmotoryzowanych turystów.
Źródła
- https://guidetoiceland.is/pl/islandzka-natura/complete-guide-to-the-2022-volcanic-eruption-of-fagradalsfjall-volcano
- https://isavia.is/en/keflavik-airport/about-kef/art-at-the-airport