Czy ktoś powiedział, że zakłady wodociągowe, z uwagi na pełnienie przyziemnych (żeby nie powiedzieć: podziemnych) funkcji, muszą być architektonicznie nijakie? Pewnie nikt, choć wizualny aspekt wodno‑kanalizacyjnych zabudowań, którym stawiany jest jeden podstawowy cel – funkcjonalność, majaczy pewnie gdzieś na odległym planie, jeśli w ogóle pojawia się na projektowym horyzoncie. Tymczasem wisienka na torcie islandzkiego, lub przynamniej rejkiawickiego, romansu z podziemną plamą gorąca burzy wszelkie antyestetyczne konwenanse. W rolę tortu wcieliło się tu wzgórze Öskjuhlíð w południowej części stolicy, zaś wisienki – kompleks Perlan złożony z sześciu zbiorników, z których każdy zdolny jest pomieścić cztery miliony litrów geotermalnej wody.
Wodociągowa dominanta kompozycyjna
Pierwszy zbiornik powstał tu już w 1939 roku, a argumentem przemawiającym za jego lokalizacją była klasycznie – zasada wieży ciśnień. Choć wzniesienie Öskjuhlíð wysokością 61 metrów nad poziomem morza może nie powalać, była ona wystarczająca, aby doprowadzić wodę do hipotetycznego dziesięciopiętrowego wieżowca wzniesionego na szczycie 38‑metrowego wzgórza Skólavörðuholt zdobionego przez górujący nad miastem słynny kościół Hallgrímskirkja. Ponieważ o tego typu „drapacze chmur” w islandzkiej stolicy raczej ciężko, a już tym bardziej w jej najwyżej wyniesionych punktach, czegoż można było chcieć więcej?
„Przyzakładowe” muzeum
Nieprzypadkowo ten majestatycznie podświetlany po zmroku przybytek określiłem mianem świątyni. Wodę się tu bowiem nie tylko magazynuje, ale także uświęca poprzez działalność edukacyjno‑uświadamiającą. Tytułujące się rejkiawicką atrakcją numer 1 interaktywne muzeum opowie odwiedzającym o sile islandzkich żywiołów zestawionej z topniejącą potęgą lodowców, a także – a może wręcz przede wszystkim – postawi wiele ekologicznie niewygodnych pytań. Zmysłowe oddziaływanie elementów ekspozycji osiąga swe apogeum w jaskini lodowcowej zaaranżowanej przy pomocy ponad 350 ton lodu lodowcowego, śniegu i pyłu wulkanicznego.
Być może dramatyczne pytanie postawione na ostatnim zdjęciu, łatwiej będzie przełknąć, zapijając je herbatą w tutejszej kawiarence ulokowanej tuż pod kopułą nakrywającą budowlę. Na alternatywną opcję rozważań nad losem Matki Ziemi zaprasza planetarium oferujące seans poświęcony zorzy polarnej. W sumie chyba nawet warto z niego skorzystać – biorąc pod uwagę islandzkie pogodowe kaprysy, może to być jedyna zorza, jaką zobaczycie na Islandii.
Co w rurze piszczy
Wodociągowo‑edukacyjny romans imieniem Perlan to jedna z ciekawszych muzealnych propozycji na mapie Rejkiawiku. Choć chyba mam już trochę za dużo lat, żeby pochłonęła mnie bez reszty interaktywna wystawa ekologiczna, doceniam jej efektowną lokalizację i ze względu na nią, z czystym sumieniem rekomenduję Wam perlanowe odwiedziny.
Źródła
- https://perlan.is/en-gb/perlan
- https://perlan.is/en-gb/undur-islenskrar-natturu