Islandzka plama gorąca, której moc wydobywa się na powierzchnię za sprawą oddalania się od siebie płyt litosferycznych, nie istnieje od wczoraj, jednak mimo tego woda – w szczególności ta ciepła – wcale nie tak dawno temu nie była jeszcze dostępna na wyciągnięcie ręki do kranu. Swoista kolebka elitarnej niegdyś na terenie Rejkiawiku geotermalności znajduje się we wschodniej części miasta – w miejscu, którego nazwa natychmiast zdemaskuje jego unikalne właściwości. Laugardalur przetłumaczyć można jako „dolinę gorących źródeł”, które nie wymagały tutaj szczególnej wgłębnej eksploracji, aby umożliwić wykorzystanie ciepła wnętrza Ziemi.
Częste mycie skraca życie… a pranie może nawet zabić
Wychodnie wód termalnych zyskały status darmowej publicznej pralni funkcjonującej nie tylko na potrzeby „zwykłych” mieszkańców islandzkiej stolicy, lecz także przedstawicieli elit, którzy jednak nie musieli zniżać się przypadkiem do poziomu naturalnego basenu z gorącą wodą. Gospodynie i służące, objuczone własnymi i cudzymi „brudami”, dzień w dzień przemierzały około trzykilometrowy dystans dzielący ówczesne centrum Rejkiawiku od termalnego – co tu się dużo oszukiwać – centrum życia społecznego.
Poza działalnością pralniczą, wspomaganą od 1833 roku przez różne edycje zabudowań sanitarnych, w Dolinie Gorących Źródeł gotowano, hodowano rośliny czy kąpano się, a wszystko to w atmosferze rozmów i dyskusji, ale niezbyt nachalnych! Krzyków i głośnego śpiewania zabraniał wprowadzony w 1917 roku mocą burmistrzowskiego podpisu regulamin, który – oprócz spodziewanego raczej w takowym dokumencie zakazu przeskakiwania nad źródłami czy przywłaszczania cudzej odzieży – precyzował także kwestie szeroko pojętego współżycia społecznego.
Przedwieczne dbanie o higienę nie tylko wymagało wysiłku znacznie większego, aniżeli nastawianie uniwersalnego programu na pralce, ale wręcz obarczone było śmiertelnym ryzykiem. Współczynnik zgonów wśród praczek wprawdzie daleki jest od statystyk przypisywanych najniebezpieczniejszym zajęciom świata, jednak nie sposób ukryć faktu, że na przestrzeni lat 1894‑1901 trzy kobiety zginęły, topiąc się w gorącej, skądinąd życiodajnej wodzie. Aby uniknąć nieszczęśliwych incydentów, w niedalekiej przyszłości zastosowano łukowate okratowania termalnych balii, nad którymi góruje dziś pomnik upamiętniający trud praczek.
Wodna Droga ku nowoczesności
Dawny „pralniczy szlak” wiódł ulicą Laugavegur słynącą dziś z najlepszych sklepów i restauracji w mieście. Konstruując w poprzednim zdaniu pseudopoetycki cudzysłów w kontekście jednej z najstarszych arterii Rejkiawiku, nie przypuszczałem, że tak bardzo zbliżę się do znaczenia jej nazwy, która sprowadza się do „wodnej drogi”.
Współcześnie, na zachodnim odcinku Wodnej Drogi (oraz na jej przedłużeniu – Bankastræti) w kilka minut utopić można roczną pensję, zaś nieco ponad wiek temu szczytem marzeń była utwardzona nawierzchnia, umożliwiająca przewożenie pralnianych tobołów w odciążających kręgosłup wózkach. W 1931 roku prawą nogę i lewą nogę, a także – bardzo sporadycznie wykorzystywany – czteropak nóg końskich, zastąpiła regularna komunikacja miejska, włączająca termalny zakątek do rejkiawickiego krwiobiegu urbanistycznego.
Obejmowanie panowania przez szeroko pojętą nowoczesność rownolegle rozgrywało się także w kontekście ogólnomiejskim. Proces rozlewania się podziemnego ciepła po zakamarkach islandzkiej stolicy zapoczątkowała trzecia dekada ubiegłego wieku. Do początku lat czterdziestych na obszarze Doliny Gorących Źródeł powstało piętnaście odwiertów, a wodociągowa pajęczyna rozprzestrzeniła się w promieniu pięciu kilometrów, zasilając we wschodniej części miasta zarówno budynki użyteczności publicznej – szkoły czy szpital, jak i prywatne domostwa.
Rejkiawickie centrum rekreacyjne
Odkąd podgrzana ciepłem wnętrza ziemi woda zaczęła „sama” przybywać do miejsc zapotrzebowania, wodne pielgrzymki przestały być koniecznością. Dolina Laugardalur z podmiejskiego niegdyś magla, utraciwszy dotychczasowe zastosowanie, przeradzała się więc stopniowo – w miarę rozrostu Rejkiawiku – w czołowe centrum rekreacyjne islandzkiej stolicy.
Choć transport wody w dwudziestym wieku stawał się działalnością zdecydowanie opanowywalną technologicznie, podlegał i wciąż podlega prawidłowości, zgodnie z którą znacznie taniej i prościej niż budować kolejne rurociągi, jest go po prostu zaniechać. Trudno się więc dziwić, że największą na Islandii pływalnię, Laugardalslaug, wzniesiono w latach siedemdziesiątych właśnie tutaj. Zastąpiła ona dość prymitywną sekcję basenową rozwijaną w Dolinie Gorących Źródeł od połowy osiemnastego wieku.
Znalazło się tu również miejsce na tylko luźno z wodą związane formy aktywności, choć nie sugeruję bynajmniej, że piłkarze nie powinni korzystać z dobrodziejstw bieżącej wody w stadionowych łazienkach. Poza obiektami sportowymi, mieści się tu także zoo oraz ogród botaniczny, który jednak – co brutalnie demaskują zdjęcia – zimą nie ma zbyt wiele do zaoferowania.
W drugiej kolejności
Laugardalur, o każdej porze roku, to przede wszystkim atrakcyjne miejsce na zewnętrzne aktywności, od spaceru począwszy. Z uwagi jednak na dość znaczne oddalenie od serca islandzkiej stolicy, miejsce to doceniane jest przede wszystkim przez okolicznych mieszkańców. Turyści zaglądają tu z rzadka. Ja sam zapędziłem się w te strony tylko dlatego, że wcześniej zaznajomiłem się już z bardziej centralnymi częściami Rejkiawiku i taką właśnie kolejność poznawczą Wam rekomenduję.
Źródła
- https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/plama-goraca;3957892.html
- https://guidetoiceland.is/travel-iceland/drive/laugardalur
- https://guidetoiceland.is/travel-iceland/drive/laugavegur-street
- https://visitreykjavik.is/laugardalur-valley