Przewodnik prowadzący otwartą wycieczkę spacerową po Rejkiawiku (którą skądinąd z całego podróżniczego serduszka polecam) przyznał, że to najczęściej „instagramowany” obiekt islandzkiej stolicy. Zajął miejsce na północnym nabrzeżu miasta i faktycznie, nawet zimą, musiałem chwilę zaczekać na swoją kolej do zdjęcia. Lokalizacja rzeźby zapewnia drugoplanowe, miłe dla oka pokazy słonecznych refleksów w wodnej toni. Do ich uzyskania potrzebne jest jednak słońce, które – jak widać po fotografii tytułowej – nie odwiedziło Rejkiawiku tamtego zimowego poranka.
Spóźniony prezent
Podsycane lokalizacją rzeźby estetyczne skojarzenia inspiracyjne zdają się dryfować w kierunku statku wikingów. Choć mogłyby wydawać się adekwatne, artysta – Jón Gunnar Árnason – sportretował w stali „łódź marzeń, zmierzającą do nieodkrytej krainy nadziei, postępu i wolności”.
Rzeźba stanowiła swoisty tort dla Rejkiawiku z okazji dwusetnych urodzin miasta obchodzonych w 1986 roku. Czy jubilat czuł się urażony, że jego podarunek dotarł na miejsce dopiero cztery lata później?
Aparat twórczy Jóna zasiliło mityczne doświadczenie, które stało się jego udziałem podczas artystycznej konferencji organizowanej na fińskiej wyspie Bockholm. Odniósł wówczas wrażenie, jakoby odwiedził ten ląd przed setkami lat, podczas swojej podróży z Mongolii na Islandię. Niebezpiecznie zmierzające w kierunku górniakowych rewelacji doświadczenie powoływało się „merytorycznie” na spekulacje dotyczące mongolskich korzeni Islandczyków.
Z ziemi mongolskiej na Islandię
Cofnijmy się więc razem z Jónem do czasów Aleksandra Wielkiego, który rozesłał w cztery strony świata swych zaufanych popleczników na poszukiwania ziem do zasiedlania. Ci, którzy poszli na wschód, dotrzeć mieli do Mongolii, gdzie rozpoczęli szczęśliwy i dostatni żywot. Kiedy jednak doszły do nich słuchy, że tym, którzy poszli w kierunku zachodzącego słońca wiedzie się równie dobrze, a może nawet lepiej, udali się w ich ślady, przemierzając lądy, a – gdy zaszła taka potrzeba – także morza. I tak dotarli do pewnej wyspy na Oceanie Atlantyckim…
Z tego właśnie nawigacyjnego powodu początkowe plany lokalizacyjne zakładały umiejscowienie rzeźby w zachodniej części Rejkiawiku, a w obecnej, zaakceptowanej wszakże przez artystę, lokalizacji szczególarzy gryzie niezgodne z inspiracją skierowanie dziobu łodzi.
Świętej pamięci repliki
Jeżeli myślicie, że kult Słonecznego Wędrowca (jak tłumaczona jest nazwa Sólfar) to kiepsko rozwinięte przedsięwzięcie duchowe, zapraszam Was na oficjalną stronę internetową rzeźby (!), gdzie zakupicie jej repliki! Ich rozpowszechnianiem zajmuje się wypełniająca wolę zmarłego artysty firma prowadzona przez jego córki. Ceny startują od 125 euro i rozpędzają się aż do 1 196 euro za 60‑centymetrowy model. To jak, macie jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, czy warto iść na spacer ku błyszczących w promieniach słonecznych stalowych łukach?
Źródła
- https://guidetoiceland.is/travel-iceland/drive/sun-voyager
- https://sunvoyager.is/
- https://sunvoyager.is/location/
- https://sunvoyager.is/shop/
- https://sunvoyager.is/the-concept/