W październiku 1986 roku doszło do kolejnego z serii spotkań Ronalda Reagana i Michaiła Gorbaczowa zmierzających nieuchronnie do niespiesznego acz konsekwentnego rozmontowywania Związku Radzieckiego. Napięcia mogące powstawać na styku ścierających się odmiennych idei i poglądów ukuły pojęcie „neutralnego gruntu”, który w szeroko pojętych celach stabilizujących gości znamienitych, lecz często oportunistycznych względem siebie gości. W przypadku dwudniowych obrad październikowych Reagan‑Gorbaczow przesłankę tę wzięto sobie do serca aż nadto, wysyłając głównych decydentów ówczesnych realiów politycznych… na Islandię.
Z Białego Domu do białego domku
Szczyt w Rejkiawiku odbył się w położonej nad zatoką opływającą miasto od północy charakterystycznej białej willi o wdzięcznej nazwie Höfði (lub – dla bardziej komfortowo czujących się w podstawowym, dwudziestosześcioelementowym wymiarze alfabetu łacińskiego – Hofdi).
Nie mogę pozbyć się przekonania, że spora część mieszkańców obu supermocarstw wzbogaciła w 1986 roku swe zasoby umysłowe o świadomość istnienia niewielkiego i niewiele na arenie międzynarodowej znaczącego wyspiarskiego kraju, jakim jest Islandia. Była to prawdopodobnie podstawowa wartość dodana tego spotkania na szczycie, ponieważ nie doprowadziło ono do żadnych przełomowych ustaleń politycznych, nawet pomimo tego, że – jak donosił Dziennik Polski z 13 października – „[…] M. Gorbaczow odprowadził R. Reagana do jego samochodu. Obaj prowadzili żywą konwersację aż do odjazdu”. Być może więc panowie odłożyli na chwilę losy świata na bok, oddając się dla odmiany ożywionej dyskusji na temat położenia i walorów przyrodniczych Islandii?
Długa lista lokatorów i gości
Niewielki biały budynek, który podjął sterników ostatniego etapu zimnej wojny, ukończono w 1909 roku z myślą o francuskim konsulu, jednak dyplomacja spod znaku wina, sera i bagietki nie zabawiła tu zbyt długo. Do księgi wieczystej na poważnie wpisał się za to lokalny poeta, Einar Benediktsson, i właśnie dlatego budowla nazywana bywa domem islandzkiego poety.
Oprócz zimnowojennego duetu, przy zachowaniu godnego charakteru reprezentacyjnego, Höfði vel Hofdi przyjął pod swój dach także znamienitych gości – Elżbietę II, Winstona Churchilla czy Marlenę Dietrich, a w dłuższym wymiarze czasowym – brytyjskich tym razem dyplomatów. Urokliwa lokalizacja nie przypadła jednak do gustu pewnemu wyspiarskiemu ambasadorowi, którego tak uporczywie nękała ponoć zjawa Białej Damy, że zdołał on przekonać rząd swojego kraju do sprzedaży posiadłości. Być może duchowa niespodzianka to sprawka poprzednich francuskich rezydentów, a może jednak to tylko przypadek? Nic nie jest pewne, bowiem nawet islandzkie ministerstwo spraw zagranicznych w oficjalnym komunikacie podało, że nie może ani potwierdzić, ani zdementować nawiedzonych doniesień.
Patrzmy świadomie
Naprawdę rzadko zdarza się, by międzynarodowa uwaga skupiona była na Islandii tak, jak wtedy, gdy zimnowojenny chłód zmierzał ku ociepleniu także poprzez rejkiawicki szczyt. Choć biały domek Höfði nie jest udostępniony do zwiedzania (mieści się w nim Peace Centre – wolałem uniknąć stąpania po grząskim gruncie translacji – pod auspicjami rejkiawickiego uniwersytetu), spacerując po północnej części islandzkiej stolicy, warto po prostu zwrócić wzrok tam, gdzie swego czasu wpatrzone były oczy znacznej części świata.
Źródła
- https://ams.hi.is/en/hofdi-reykjavik-peace-centre/about-us/about-us/
- https://icelandtravel.is/attractions/hofdi/
- https://mbc.malopolska.pl/dlibra/plain-content?id=89116
- https://nsarchive.gwu.edu/briefing-book/nuclear-vault-russia-programs/2016-10-12/gorbachevs-nuclear-initiative-january-1986
- https://reykjavikcityguide.is/hofdi-house/