Legendy o osobliwościach islandzkiej kuchni kazały mi sądzić, że wikińska cząstka w duszach współczesnych Islandczyków jest wciąż silnie wykształcona. Obawy przed nordyckim barbarzyństwem na talerzu mają przede wszysykim twarz… opalanej i gotowanej głowy owcy (svið), choć zepsuty rekin (hákarl) nie pozostaje daleko w tyle w tym wyścigu. Tego drugiego udało mi się upolować w menu restauracji Café Loki.
Toksyczna relacja z rekinem
Pokarmowa egzotyka spod rekiniego znaku, to tylko jeden z islandzkich sposobów na przetrwanie w surowych warunkach klimatyczno‑przyrodniczych. Wyznaczone nimi duże zapotrzebowanie żywieniowe znacznie skuteczniej niezapewniające wystarczającej ilości składników odżywczych mniejsze ryby, zaspokajało potężne cielsko rekina polarnego.
Dieta cud nosiła naznaczona była jednak subtelną skazą – substancje chemiczne, dzięki którym to niezwykłe zwierzę nie zamarza na głębokości nawet ponad dwóch kilometrów, są dla człowieka toksyczne. Cóż to jednak dla sprytnych Islandczyków – zamiast szukać rekiniej alternatywy, postanowili okiełznać toksyny procesem kilkumiesięcznej fermentacji, która nie służy raczej walorom smakowym pozyskiwanego mięsa, ale dzięki niej przynajmniej przestaje być ono dla rodzaju ludzkiego śmiertelnie trujące.
Ryba i lody na jednym talerzu
Aby rekinie delicje okazały się sycącym posiłkiem, ich porcja musiałaby być nieco większa, aniżeli kilka nadziewanych wykałaczką kawałeczków wielkości ziaren kukurydzy. Rekinia dokładka nie byłaby jedna mile widziana ani przez kubki smakowe, ani przez stan konta. Zamiast niej, na moim stole pojawił się talerz degustacyjny utworzony z rybnej tarty, sałatki oraz… lodów z dodatkiem żytniego chleba (rúgbrauð).
Trzon kompozycyjny menu w Café Loki podzielony jest na kilka zestawów składających się z mniejszych porcji różnych dań, zupełnie jakby właściciele tego rodzinnego biznesu doskonale zdawali sobie sprawę, że turyści kierować się będą chęcią spróbowania jak najwięcej za jak najmniej.
Było warto
Z tytułu jednoosobowej uczty w Café Loki z mojego konta zniknęło 5 200 koron islandzkich, czyli jakieś 163 złote. Cena ta może przerażać równie mocno, jak wizja zjedzenia zepsutego rekina, dlatego na kolację w restauracji pozwoliłem sobie tylko raz. Choć nie dysponuję więc rozeznaniem wśród rejkiawickich lokali jedzeniowych, z czystym sumieniem polecam Café Loki jako godne miejsce odbycia rekiniego chrztu oraz spotkania z bardziej smakowo i ideologicznie przystępnymi daniami islandzkiej kuchni.
Źródła
- https://logostour.pl/blog/5-islandzkich-przysmakow-ktore-cie-zaskocza
- https://loki.is/about-us
- https://oceanservice.noaa.gov/facts/greenland-shark.html
- https://onetontour.pl/islandia/kuchnia-islandzka.-co-warto-zjesc-na-islandii,195.html