Stoi na stacji lokomotywa, lżejsza, nieduża, bo wąskotorowa. Stoi i sapie, dyszy i dmucha, dym spalinowy z silnika jej bucha. Wagony do niej podoczepiali: cztery, dość ciasne, z żelaza, stali. I pełno ludzi w każdym wagonie, mimo że czasy są COVID-owe. A jadą oni na trawę do lasu, by się zajadać tłustą kiełbasą. Ta domorosła, dość kanciasta przeróbka
Bez względu na wszystkie internetowe zapewnienia odnośnie prozdrowotnych wręcz właściwości zimowej konsumpcji lodów, to jednak wciąż lato pozostaje porą spędzaną pod hasłem „lody dla ochłody”. Tę w Jadowie i naprawdę szeroko zakrojonej okolicy zapewnia niezmiennie od sześćdziesięciu pięciu już lat lodziarnia „Lody z Jadowa”. Matką założycielką tego (ponad)lokalnego biznesu była Apolonia Kwiatek, która w 1955
Gdy droga długa i męcząca, dzieciaki dokazują, a pies z nudów zaczyna podgryzać tapicerkę foteli, swoje usługi poleca punkt widokowy na Sowiej Górze. Zdementujmy jednak pewną nazewniczą nadgorliwość – owa „Góra” zasługuje co najwyżej na określanie jej wzniesieniem, niemniej jednak nie przeszkadza jej to w górowaniu nad nizinną okolicą, która – dodajmy – jest całkiem urokliwa.
Cztery wesela i pogrzeb. Wszystkie te uroczystości z powodzeniem mogłyby odbyć się w hotelowo-konferencyjnym kompleksie w Łochowie jednocześnie i to bez podmiany panien młodych ani przypadkowego pochowania pana młodego. Nim jednak tereny te stały się podwarszawskim (niecała godzina drogi od stolicy to przecież niedużo, prawda?) noclegowo-konferencyjnym eldorado, należały kolejno do czterech arystokratycznych rodów, aż w końcu
Znaczki, pocztówki, magnesy, modele, naklejki… Przeróżne, większe i mniejsze przedmioty bywają obiektem szaleńczego pożądania człowieka, stanowiąc zarazem źródło głębokiego niezrozumienia u postronnych. Jedną z bardziej osobliwych kategorii w katalogu ludzkiego zbieractwa wszelakiego jest z pewnością kolekcjonowanie… gwizdków. Na stronie internetowej Nadbużańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej (z której nazwy to właśnie człon „lokalna” wydaje się być
Pora na kolejny wpis z serii „cudze chwalicie, swego nie znacie”, z tym jednak wyszczególnieniem, że „cudze” nie tyczy się w tym przypadku reglamentowanej ostatnimi czasy zagranicy, lecz – dużo węziej – obszarów „aż” pozamazowieckich. Wstyd przyznać, jak bardzo lekceważyliśmy „nasz” mazowszański podnosowy turystyczny urodzaj, który bezskutecznie domagał się naszej uwagi. Do tej pory wyjazd krajową
Czy w cierpiącym ostatnimi czasy turystycznym biznesie znajdzie się większy koronawirusowy pechowiec od podwarszawskiego kompleksu basenowego Suntago? Pewnie tak, niemniej jednak aquaparkowe świeże bułeczki prosto z Polski należą w tej kategorii do ścisłej czołówki. Wyczekiwane przez turystów ze wszystkich zakątków kraju otwarcie inwestycji, która finalnie pochłonęła około 700 milionów złotych, miało miejsce zaledwie niecałe dwa
Z utęsknieniem i nieskrywaną zazdrością obserwowaliśmy stopniowe opuszczanie koronawirusowych domowych zasieków przez nasze otoczenie. Wreszcie i na nas przyszła pora, aby w nowym reżimie sanitarnym spędzić noc poza domem – pierwszy raz od lutowej wyprawy do Tromsø. Spontanicznego noclegu podczas tego spontanicznego wypadu użyczył nam (oczywiście nie za darmo) Hotel Sobienie Królewskie zlokalizowany w… Sobieniach
Przysypani kupką zyskujących ostatnio na popularności hasztagów w stylu #bezpiecznewakacje czy #safetyfirst, powiedzieliśmy w końcu: dość! Tak bardzo przejadł się nam już ten e‑świat, że – nie mogąc się doczekać aż uwięziony na koronawirusowej karuzeli los w końcu zadecyduje, czy zaplanowane jeszcze w erze przedpandemicznej wyjazdy będą mogły dojść do skutku – postanowiliśmy małymi kroczkami wziąć sprawy