Pocałunek tuż po obudzeniu, to doprawdy miłe rozpoczęcie dnia. Wizja ta nabiera jednak nieco innego charakteru, gdy mowa jest o całowaniu… klamki. Godziny otwarcia kantoru położonego tuż przy Plaza de Armas okazały się jedynie nieśmiałą sugestią. Hipotetyczna zamiana lady i tacki do wydawania reszty (kto by pomyślał, że jej branżowe określenie to bilonownica) na łóżko
W sali śniadaniowej byłem jednym z pierwszych gości. Zegar biologiczny zerwał mnie z łóżka dopiero około szóstej rano – czyli o polskiej trzynastej – więc przyznane mi kilka godzin snu i tak odebrałem całkiem pozytywnie. Przy stoliku pod ścianą siedziała para w średnim wieku stanowiąca na tamten moment inauguratorów hotelowej stołówki. Omiótłszy wzrokiem puste lady,
Godzina trzecia o lubianej przez większość porze tygodnia, w której piątek przekazuje pałeczkę sobocie, bywa raczej trzecią w nocy, aniżeli trzecią nad ranem. Nie wiem, czy wziąłem sobie do serca usłyszane nieraz w dzieciństwie „ty nie jesteś wszyscy”, ale fakty są takie, że o tej porze ustawiałem się do uruchamianego na moich oczach przez zaspanych pracowników stoiska odprawy bagażowej. Werdykt wagowy okazał się pomyślny.